niedziela, 23 lutego 2014

Rozszyfruj swoją listę płac !

Znaleziony  załącznik w przewodniku, wydanym przez Ambasadę w Bernie oraz związek zawodowy Unia dotyczący potrąceń, które znajdują się na naszej liście płac.Pozwoli on wielu z was lepiej zrozumieć jak i ile oraz na jaki cel jest nam potrącane z naszej pensji. Sprawdźcie wasze potrącenia, i jeżeli coś was zastanawia lub martwi czekam na kontakt.


sobota, 22 lutego 2014

Imigracja, Szwajcarskie referendum i Europa

W Szwajcarii głosowania odbywają się częściej niż w jakimkolwiek innym kraju: co najmniej raz na dwa miesiące.
Frekwencja zazwyczaj nie jest wysoka i nikt prócz Szwajcarów nie zwraca większej uwagi na wynik. Referendum, które odbyło się przed dwoma tygodniami, cieszyło się jednak powszechnym zainteresowaniem, zwłaszcza gdy okazało się, że większość głosujących opowiedziała się za ograniczeniem imigracji obcokrajowców. To prawda, przewaga zwolenników ograniczeń nie była miażdżąca (50,35 procent), a rząd i wszystkie większe ugrupowania opowiadały się przeciwko takiemu rozwiązaniu. Wynik jednak zwrócił uwagę na nastroje, które w żadnym razie nie są ograniczone do Szwajcarii.
Niełatwo wytłumaczyć taki wynik. Inna rzecz, że przejawy niechęci do żywiołowej imigracji zarobkowej dostrzec można było od dłuższego czasu we wszystkich chyba krajach europejskich – na przykład do napływu Sinti i Romów (zwykle określanych mianem Rumunów, Bułgarów lub Słowaków) czy przybyszów z części krajów muzułmańskich. Zaczęły powstawać partie antyimigranckie – w Grecji partia taka ma jednoznacznie neofaszystowski charakter, w innych krajach jednak zwolennicy tych ugrupowań rekrutują się z lewicy. Podobne ugrupowania działają w tradycyjnie liberalnych państwach Skandynawii i Beneluksu. W Szwajcarii sprzeciw dotyczył nie tylko imigrantów „egzotycznych", lecz również tych pochodzących z państw ościennych, Niemiec i Włoch.
Niechęć, o której mowa, nie jest w żadnym razie ograniczona do skrajnej prawicy czy prawicowych populistów. Jak wynika z badań opinii publicznej, ugrupowania antyimigranckie pojawiły się w różnych krajach, regionach i środowiskach. We Francji, jak wynika z jednego z badań, partia antyimigrancka mogłaby liczyć na najwięcej głosów; podobnie jest w Danii i w Holandii. W Niemczech za podobnym rozwiązaniem jak w Szwajcarii głosowałyby dwie trzecie wyborców. Wszystko wskazuje na to, że najsilniejsze antyimigranckie ugrupowanie w Wielkiej Brytanii, czyli UKIP (Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa), okaże się po najbliższych wyborach rozstrzygającym czynnikiem przy formowaniu większości.
Jak wytłumaczyć fakt, że stanowisko antyimigranckie zajęły również ugrupowania lewicy i Zieloni? Obawy, że nieograniczana imigracja spowoduje obniżkę płac, stając się zarazem zbyt poważnym obciążeniem dla służby zdrowia i oświaty, są mocno rozpowszechnione. Imigracja mogłaby również, jak miało to już miejsce w przeszłości, odbić się niekorzystnie na cenach nieruchomości. A żeby obraz całości stał się jeszcze bardziej skomplikowany – zwolenników ograniczenia imigracji było w Szwajcarii najwięcej właśnie w tych kantonach, gdzie mieszka najmniej cudzoziemców.
Trudno w tej sytuacji o prostą odpowiedź na pytanie o przyczyny szwajcarskiego trzęsienia ziemi: można co najwyżej przypomnieć, że Szwajcaria ma największy w Europie odsetek obywateli obcego pochodzenia (23 procent). Coraz bardziej powszechna jest więc obawa, że jeśli odsetek ten by się zwiększał, kraj zmieniłby się nie do poznania, a miejscowe wartości i tradycje zostałyby utracone. Innymi słowy, Szwajcaria nie byłaby już Szwajcarią. Obawy takie są jednak równie żywe w Niemczech i we Francji, gdzie obcokrajowcy stanowią nie więcej niż dziesięć procent mieszkańców. Niewykluczone, że korzeni tych postaw szukać trzeba w latach bezpośrednio po zakończeniu wojny, gdy rozpoczęła się masowa imigracja zarobkowa do Europy – i dokonywało się to bez jakiegokolwiek pytania miejscowych o zdanie. W czasach kryzysu gospodarczego i wzrostu bezrobocia tamte sytuacje mogą się stawać zaczynem obecnej niechęci.
Politycy Unii Europejskiej poczuli się nieprzyjemnie zaskoczeni wynikiem referendum. Wielu „Brukselczyków" zagroziło Szwajcarii sankcjami gospodarczymi, przypominając, że ten nienależący do Unii kraj cieszy się uprzywilejowanym statusem, w tym dostępem do wspólnego rynku i szeregiem innych korzyści. Ktoś stwierdził nawet, że Szwajcaria nie może zamykać swoich granic przed obywatelami UE, służąc jednocześnie za bezpieczne schronienie dla uchodźców podatkowych z całego świata.
O jakiekolwiek „dyscyplinowanie" Szwajcarów będzie jednak niełatwo, lęki przed niekontrolowaną migracją są bowiem w Europie powszechne. Większość państw europejskich, deklarując pełne poparcie dla swobodnego przepływu osób, wprowadziło w ostatnich latach ograniczenia, które powodują, że jest on w praktyce bardzo utrudniony, jeśli nie niemożliwy. Szwajcaria może też przypomnieć, że nawet kraje tradycyjnie otwarte na imigrację, jak Stany Zjednoczone, prędzej czy później decydowały się na wprowadzenie restrykcji wobec przybyszów, często zróżnicowane w zależności od kraju pochodzenia. W USA dokonywało się to etapami – domknięcie gra
nic nastąpiło w roku 1924. Dlaczego kraje europejskie, nieposiadające tak rozbudowanych tradycji imigracji i „absorbowania" przybyszów, miałyby postępować inaczej?
Jakkolwiek by patrzeć, referendum w Szwajcarii po raz pierwszy spowodowało niewielkie trzęsienie ziemi w całej Europie. To zapewne dopiero początek długiej debaty o przyszłości tego kontynentu. 

Źródło: http://www.rp.pl/artykul/9133,1089014-Szwajcarskie-trzesienie-ziemi.html?p=2

środa, 19 lutego 2014

Model "przychodni zdrowia"

HMO czyli Health Maintenance Organization, to kolejny z modeli ubezpieczenia zdrowotnego, który możemy porównać do sieci przychodni zdrowia w danym regionie.

Ubezpieczony wybiera lekarza, który należy do danej sieci przychodni zdrowia. Ubezpieczony w razie choroby powinien zgłosić się do wybranego wcześniej lekarza, który następnie decyduje o o leczeniu i kieruje osobę do specjalisty, który również jest lekarzem przychodni zdrowia lub jej sieci.

W przypadku, gdy dana jednostka lub sieć przychodni nie ma u siebie odpowiedniego specjalisty, będziemy skierowani do innego odpowiedniego specjalisty w innej placówce.

Dzięki takiemu rozwiązaniu koszty leczenia są niższe i możemy korzystać z rabatu w porównaniu z modelem standardowym.

Oczywiście w nagłych przypadkach można udać się do lekarza lub szpitala innego niż wybrane przez nas HMO. 

Zalety: obniżone koszty ubezpieczenia,

Wady: Brak dostępności we wszystkich regionach Szwajcarii (w zależności od kasy chorych), ograniczenia w możliwości wolnego wyboru lekarza.

wtorek, 18 lutego 2014

Model telefoniczny ubezpieczenia zdrowotnego

Kolejny model ubezpieczenia to model telefoniczny, jak on działa?

Model telefoniczny, czyli model, w którym zanim udamy się do lekarza w przypadku choroby, musimy skontaktować się z infolinią naszej kasy chorych.
 Tam lekarz lub osoba specjalnie do tego przygotowana zbierze wywiad i jeżeli to konieczne, skieruje nas do lekarza lub bezpośrednio do szpitala.

Zalety: tańszy od modelu standardowego, konsultacja telefoniczna z lekarzem (w zależności od kasy chorych).

Wady: możliwość wyboru lekarza limitowana , do którego chcemy się udać; znajomość języka niemieckiego lub francuskiego niezbędna na poziomie komunikatywnym, przy konsultacji telefonicznej. 

Podobnie jak w modelu lekarza rodzinnego mamy wyjątki, kiedy to możemy udać się bezpośrednio do lekarza lub szpitala:
  • przypadki nagłe, zagrażające życiu lub zdrowiu,
  • wizyta u ginekologa, w ramach kontroli każdego roku, 
  • inne określone przez kasę chorych przypadki, które mogą się różnić 







poniedziałek, 17 lutego 2014

Modele ubezpieczenia - lekarz rodzinny

Jeden z najbardziej popularnych, jak nie najpopularniejszy model ubezpieczenia zdrowotnego w Szwajcarii.

Zgodnie z tym modelem, ubezpieczony powinien zawsze  w przypadku problemów zdrowotnych najpierw skontaktować się z lekarzem rodzinnym, którego wskazujemy przy wyborze ubezpieczenia, i to on następnie decyduje czy dalsze leczenie jest niezbędne oraz kieruje nas do specjalistów.

Istnieje kilka odstępstw od tej reguły, kiedy to nie musimy udawać się do lekarza rodzinnego,a mianowicie:
  • w nagłych przypadkach, wtedy możemy udać się bezpośrednio do szpitala
  • w przypadku corocznych badań ginekologicznych, 
Wybierając ten model, warto jednak sprawdzić czy lekarz jakie wybraliśmy jest dostępny na liście lekarzy naszego ubezpieczenia zdrowotnego. 

Koszt: o wiele niższy niż model standardowy i porównywalny jeżeli chodzi o model telefoniczny czy też przychodni zdrowia (w zależności od kasy chorych mogą istnieć odstępstwa).

niedziela, 16 lutego 2014

Modele ubezpieczenia zdrowotnego, na czym to polega?

Wiele osób porównuje ubezpieczenia zdrowotne na Comparis.ch,  jeżeli chodzi o cenę jest to pierwsza analiza tego co możemy wybrać. Jest jednak wiele kolejnych elementów, które będą miały wpływ na cenę ubezpieczenia, a także jego jakość. I o tym w kilku słowach, aby wiedzieć trochę więcej jakie są możliwości oraz co możemy wybrać, jeżeli chodzi o ubezpieczenia zdrowotne w Szwajcarii.

Nie dość, że mamy mniej więcej 60 kas chorych do wyboru w Szwajcarii, to w dodatku biorąc pod uwagę ubezpieczenie podstawowe możemy wybrać również model ubezpieczenia. Nie jest to zbyt łatwe, dlatego o tym jak wyglądają te modele oraz, który warto wybrać w kilku następnych postach.

Modele ubezpieczenia:
  • standardowy
  • lekarz rodzinny
  • telefoniczny
  • sieć przychodni lekarskich
  • inne (specyficzne dla poszczególnych kas chorych)

Każda kasa chorych proponuje model standardowy czyli model, w którym możemy wybrać dowolnie lekarza, do którego chcemy się udać.

Wydawałoby się, że jest to bardzo dobre rozwiązanie, ale czy na pewno?

Z jednej strony na pewno tak, dlatego że możemy skorzystać z usług każdego lekarza bezpośrednio, z drugiej jednak strony ten model ubezpieczenia jest najdroższy ze wszystkich dostępnych.

Alternatywne modele ubezpieczeń pozwalają w zależności od kasy chorych uzyskać nawet do 25 % rabatu.  Dlatego też myślę, że warto jest się zastanowić nad wyborem modelu ubezpieczenia.

sobota, 15 lutego 2014

Rezygnacja z podstawowego ubezpieczenia zdrowotnego w Szwajcarii- daty, możliwości?

Kilka informacji jeżeli chodzi o to kiedy mamy możliwość rezygnacji z ubezpieczenia zdrowotnego?

Czy w każdym przypadku możemy zrezygnować ?  Te i wiele pytań zazwyczaj pod koniec każdego roku kalendarzowego stawia sobie wiele osób posiadających ubezpieczenie zdrowotne w Szwajcarii.

Z jednej strony co roku zwiększające się składki ubezpieczenia, z drugiej wiele firm ubezpieczeniowych ( około 60). Wiele zmian i możliwości może wydawać nam się trudne do przyswojenie, szczególnie że w Polsce system zdrowotny działa inaczej, ale do rzeczy, zaczynając od ubezpieczenia podstawowego.

W jego przypadku rezygnacji możemy dokonać co do zasady każdego roku. Rezygnacja musi dotrzeć do Ubezpieczyciela najpóźniej do 30 listopada.W szczególnych przypadkach przy franszyzie minimalnej (300 lub 0) istnieje również możliwość rezygnacji w trakcie roku kalendarzowego*.

Ubezpieczenie podstawowe generalnie rzecz biorąc niezależnie od firmy ubezpieczeniowej powinno oferować te same świadczenia.

 Biorąc pod uwagę, że co do zasady w ramach ubezpieczenia podstawowego każdy Ubezpieczyciel powinien zapewniać ten sam zakres świadczeń warto porównywać i szukać tańszych ubezpieczeń jednak z drugiej strony warto też zwrócić uwagę na sposób ich funkcjonowania czyli szybkość zwrotu środków po przekroczeniu franszyzy, kontakt w sprawach administracyjnych i inne...

Najtańsze nie zawsze najlepsze !! Na zdrowiu nie powinniśmy oszczędzać dlatego też ze swojej strony widząc wiele przypadków, gdzie najtańsze ubezpieczenia nie zawsze sprawdzają się w praktyce polecałbym wybór jednego z tańszych ubezpieczeń oraz dobrze dobrane do potrzeb każdej osoby ubezpieczenie dodatkowe.



niedziela, 9 lutego 2014

Referendum ... Ograniczenia imigracji

Jak można przeczytać w wielu artykułach pojawiających się w mediach temat imigracji w Szwajcarii jest bardzo szeroko opisywany, jednym z  nich jest z gazety wyborczej;

19,5 tys. głosów zdecydowało o tym, że Szwajcaria za kilka lat będzie mieć poważne problemy gospodarcze, a jej stosunki z UE będą lodowate. W niedzielnym referendum Szwajcarzy postanowili ograniczyć imigrację z Unii. - To było jak kryminał - tak szwajcarscy dziennikarze komentują głosowanie.
 Głos ludu jest dla szwajcarskiego rządu rozkazem. Zgodnie z wynikami referendum "przeciwko masowej imigracji" rząd w ciągu trzech lat musi wynegocjować nowe porozumienie z Unią Europejską dotyczące prawa unijnych obywateli do osiedlania się w Szwajcarii. Do tej pory obywatele starej UE mogli robić to bez przeszkód. Zgodnie z wynikami referendum rząd ma wprowadzić dla nich tzw. kontyngent, czyli stałą liczbę obcokrajowców rocznie, którzy będą mogli podejmować pracę w Szwajcarii.

Głos ludu zaskoczył wszystkich. Do ostatniej chwili wynik był 50:50

- To było jak kryminał - tak szwajcarscy dziennikarze komentują głosowanie. - Wyniki były totalną niespodzianką - dodają. Ostatnie sondaże przed wyborami wróżyły, że zwolenników i przeciwników ograniczenia imigracji będzie po równo. Wczoraj podczas śledzonego przez media z wielką uwagą liczenia głosów raz na prowadzenie wysuwali się jedni, raz drudzy. Ostatecznie za zamknięciem szlabanu dla przyjezdnych opowiedziało się 50,3 proc. z prawie 3 mln głosujących. Głosowanie rozstrzygnęło 19,5 tys. głosów.

Za referendum stoi populistyczna Szwajcarska Partia Ludowa (SVP), która od lat obwinia mieszkających w alpejskim kraju cudzoziemców o wszelkie zło. By im uprzykrzyć życie, forsowała już rozmaite referenda (by zainicjować głosowanie, wystarczy zebrać 100 tys. podpisów). Domagała się m.in. automatycznego deportowania obcych, którzy złamali szwajcarskie prawo.

W 2009 r. udało się jej przeforsować zakaz budowy meczetów z minaretami. Już wówczas okazało się, jak demokracja bezpośrednia może być niebezpieczna dla interesów Szwajcarii. Zakaz budowy minaretów łamał gwarantowane przez europejską konwencję praw człowieka swobody religijne i dlatego Berno postawiono w Europie pod pręgierzem. Kraje muzułmańskie zagroziły wtedy bojkotem szwajcarskich towarów. Ale rząd nie mógł na to nic poradzić. Od wyników referendów nie ma odwołania. Tak samo będzie w przypadku szlabanu dla imigrantów z UE.

Referendum szwajcarskich populistów wymierzone w Niemców

SVP przeforsowała to referendum głównie z myślą o Niemcach, którzy bardzo chętnie przenoszą się w Alpy. Nauczycielom, lekarzom, architektom łatwiej tu o pracę niż nad Renem czy Szprewą, a pensje są znacznie wyższe. No i nie trzeba uczyć się nowego języka, bo choć w niemieckojęzycznej Szwajcarii mówi się dialektem, to Niemiec dogada się tam bez trudu.

Populiści od lat skarżyli się na "niemiecką inwazję" i "niemieckie klany", które wypychają Szwajcarów z uniwersytetów, klinik i zarządów firm. To przez obcych - tłumaczyli działacze SVP - trudno znaleźć mieszkania, których ceny ciągle rosną, to przez nich rośnie przestępczość. Kilka lat temu w kantonie Zurych udało się im przeforsować przepisy zakazujące pracy w przedszkolach Niemkom niemówiącym w szwajcarskim dialekcie.

"Grozi nam katastrofa" - straszyli populiści

Teraz poszli na całość i zaczęli straszyć Szwajcarów, że imigranci z Europy rozsadzą państwo od środka. Powoływali się przy tym na oficjalne dane. Dziś co czwarty mieszkaniec kraju jest imigrantem. W zeszłym roku do ośmiomilionowego kraju przybyło aż 80 tys. ludzi. Trend jest rosnący. - To tak, jakby powstało miasto wielkości Lucerny - argumentowali populiści i prezentowali swoje wyliczenia.

By przyjąć taką masę ludzi, trzeba co roku wybudować 30 tys. mieszkań i kilkaset szpitali. Na taką rozbudowę infrastruktury Szwajcarii po prostu nie stać. Co gorsza - argumentowali populiści - przez imigrację Szwajcaria straci swój narodowy charakter. Dialekt zastąpi hochdeutsch, czyli czysta niemczyzna, zniknie szwajcarska kultura. - Grozi nam katastrofa - przekonywał Christoph Blocher, jeden z przywódców SVP.

Biznesmeni protestowali. Przemysł potrzebuje rąk do pracy

Przeciwko jakimkolwiek zmiano protestowali biznesmeni, nawet ci, którzy są członkami SVP. Helwecki przemysł boryka się bowiem z brakiem rąk do pracy i musi importować fachowców. Podobnie jest w szwajcarskiej służbie zdrowia. Gdyby na rynku pracy byli wykwalifikowani lekarze, Szwajcarzy nie musieliby ich ściągać z Niemiec czy Polski. Wprowadzenie zakazu dla wielu firm będzie oznaczać katastrofę. Kryzys się kończy, trzeba będzie rozkręcać produkcję, a nie będzie komu pracować.

Mimo apeli przedsiębiorców, a także szwajcarskiego rządu większość Szwajcarów, głównie z niemieckojęzycznych kantonów, poparła populistów. Tłumaczy się to lękami i niepewnością jutra. Szwajcarzy żyjący w dostatku niezwykłym nawet na skalę Europy, także poczuli skutki kryzysu. Przewartościowany frank osłabił eksport, a to odbiło się na kondycji ich gospodarki. Choć bezrobocie ledwie przekroczyło 3 proc., wielu mieszkańców Szwajcarii poczuło, że ich stabilny, dostatni świat drży w posadach. I zaczęło słuchać populistów.

- Możemy w taki sposób konstruować kontyngenty, by fachowcy dalej do nas przybywali - uspokajają działacze SVP. Partia domaga się też, by rząd niezwłocznie zaczął negocjacje z UE na temat nowych warunków osiedlania się i podejmowania pracy przez unijnych obywateli. Ale Bruksela o zmianach nie chce słyszeć.

Teraz Szwajcarii łatwo z UE nie będzie

Reakcja Brukseli może być dla szwajcarskiej gospodarki zabójcza. Oprócz swobodnego przepływu osób Szwajcaria jest też członkiem strefy Schengen, a także ma dostęp do europejskiej przestrzeni gospodarczej. UE jeszcze przed głosowaniem zapowiadała, że Szwajcaria, wypowiadając umowę o przepływie osób, wypowie też inne porozumienia. Helweccy eksporterzy dostaną mocno po kieszeni.

Szwajcarski rząd zapowiedział wczoraj, że wynik referendum będzie jak najszybciej wcielał w życie. - Nasze stosunki z UE będzie trzeba zbudować na nowo - mówił Didier Burkhalter, szef szwajcarskiej dyplomacji i zarazem rotacyjny prezydent kraju (tę funkcję w Szwajcarii co roku obejmuje jeden z członków rządu). Jak te stosunki będą wyglądać po zbudowaniu na nowo -nie był wczoraj w stanie powiedzieć.